Justyna & Łukasz

Ślub znajomych, ah wreszcie się wybawię a nie będę tworzyć reportażu zabawy innych, pomyślałam. Nie myliłam się. Stopy w obcasach wytrzymały do północy :) Bawiliśmy się cudownie! Wrócę jednak do początku bo jest o czym opowiadać...

Piątek był dla nas bardzo ciężki, zmęczeni padliśmy z myślą szybkiego zaśnięcia. Tak jednak się nie stało. Wierciliśmy się z miejsca na miejsce nie mogąc zasnąć, gdy nagle rozległ się dzwonek z naszych budzików. Pora wstawać! Jako perfekcyjni turyści byliśmy już spakowani i gotowi do drogi. Początkowy kierunek Kraków - Rzeszów (polski bus). Tu ogromne rozczarowanie wobec naszego, dotąd ukochanego przewoźnika. Autokar spóźniony 20 minut odjechał po ponad 30 minutach z niebezpieczną zawrotnością kierowcy udając się w kierunku celu. Żadnego przepraszam za spóźnienie, brak informacji na która planowany jest dojazd, do tego walające się puszki po piwie. Na szczęście w Rzeszowie czekali już znajomi, którzy przywieźli nas z jednego dworca na drugi. Niby mała odległość ale mając 5 minut do odjazdu busa, który w soboty ma zaledwie 4 lub 5 kursów zmieniła status sprawy na poważny. Bus już odjeżdżał ale go zatrzymaliśmy. Dotarliśmy do Janowskiego dworca a stamtąd wraz z bratem młodej dotarliśmy do wspaniałej leśniczówki! Ah ten zapach, ten szum i ptaków śpiew. I upał. Szybki prysznic, elegancki strój i do kościoła. Tam czekali już goście i nadjechała młoda para ze swoją świta jednokolorowych druhenek :) Piękny widok!

                                            


                           







                                            

                             






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Wilczepstryki , Blogger